fbpx

Mała dama ubiera się sama!

Czytając nasze poprzednie testingi albo śledząc nas na FB i IG zapewne już wiecie jaki charakterek ma Julka i jak najczęściej spędza czas wolny – skakanie, bieganie, wspinaczki, zwisy itp. Mimo dużej sprawności, dziennie zalicza dziesiątki potknięć, zderzeń i innych dziwnych wypadków. Dlatego pewnie najbezpieczniejszy byłby jakiś kombinezon ochronny (czy ktoś już coś takiego wynalazł?!)… Zazwyczaj Jula bryka w ciuszkach, które umożliwiają jej te wszystkie akrobacje, a sukienki zostają na specjalne okazje. Zmiany nastąpiły od letniej podróży do dziadków do Hiszpanii, gdzie temperatury zdecydowanie przemawiały za sukienkami – postawiłyśmy na te od polskiej marki La Mere. Okazały się strzałem w dziesiątkę nie tylko na lato, ale również na jesień – w połączeniu z płaszczykiem. A Julia ma nową ulubioną zabawę: „mała dama”, ale o tym za chwilę…

A co to…?

Jak to ze zmianami bywa, warto wprowadzać je powoli i dać dziecku czas na oswojenie się z tematem 😉 W Polsce Julka faktycznie większość czasu bryka w spodniach (sukienki i spódniczki są zazwyczaj na „wyjścia”), natomiast zależało nam by na wyjeździe było jej jak najchłodniej i najprzewiewniej. Przykład idzie z góry, więc chcąc nie chcąc mama-chłopczyca również wskoczyła w sukienkę, co wywołało u mojej córki nieskrywaną radość i cały czas głaskała mnie po gołych nogach i przytulała się do nich mówiąc „milutkie nóżki” <3 W takiej atmosferze przystąpiłyśmy do otwarcia naszej paczki od La Mere. Od początku przyplusowała za śliczny sposób pakowania – wstążeczka, bibułka… no cudo – przecież wszyscy kochają otwierać paczki, które wyglądają jak prezenty! Julka została kupiona 😉 Sama byłam zdziwiona z jakim spokojem i pieczołowitością otwierała pudełko i po kolei oglądała każdą z sukienek, przykładając je do siebie (gdzie ona to podpatrzyła?!). Dużo czasu poświęciła również na głaskanie materiału – może wydać się to śmieszne, ale to mega ważne, bo potem dużo chętniej nosi rzeczy które są milutkie lub delikatne 🙂

Otwórz galerię
Mała dama ubiera się sama

W naszej paczce znalazła się klasyczna sukienka Livia w dwóch kolorach: niebieskim oraz pudrowym różu (tego koloru nie mogło zabraknąć), przepiękna czerwona Florence oraz już z myślą o jesieni – stylowa kratkowa Klara. Całości dopełniała subtelna pleciona opaska-wianek. To co zwróciło naszą uwagę to delikatny, lekki materiał oraz luźny fason, który zapewnia „przepływ powietrza”, ale także sprawia, że sukienki starczają na dłużej – mogą być noszone również w formie tuniki. La Mere to staranne wykończenie i przepiękne detale – falbanki, złota zawieszka czy misterne guziczki – ale w idealnie zrównoważonej ilości, dzięki czemu sukienki zachowują swoją klasę i prostotę. Fakt, że trzeba się z tymi detalami obchodzić odpowiednio – u nas firmowa zawieszka była w jednej sukienek była zbyt intensywnie oglądana i została w rączce 😉 Kwiatki z opaski też przeszły prawdziwą szkołę życia, ale od czego jest super glue! To niestety cena pięknych, delikatnych detali w dziecięcych szponach…

Otwórz galerię

Nie tylko dorosłe kobiety lubią się podobać – jak się okazało te najmniejsze również. Po założeniu sukienki przez Julkę, zrobiliśmy gromkie „łaaał” i tak jej to zapadło w pamięć, że za każdym razem gdy jakąś zakłada przychodzi i mówi „łaaał” i jest z siebie taka dumnaaa 🙂 Co więcej, gdy zobaczyła ją babcia nazwała ją właśnie małą damą – a my poszliśmy za ciosem i dodaliśmy „mała dama ubiera się sama” – i tak płynnie przeszliśmy do pierwszych samodzielnych prób ubierania się. Pod tym względem sukienki mają przewagę – szybko i łatwo się zakładają – no i jest tylko jedna część 🙂 Julii dość szybko udało się opanować tę sztukę – po pomoc przychodziła tylko w sprawie guziczków. Co ciekawe traktuje to jako formę zabawy – czasem na pytanie w co chce się bawić, odpowiada „mała dama” – teraz to rozrosło już do całej serii czynności, które robi mała dama 😉

Jaki kolor? Rosa

Mamy też taki nasz mały rytuał, który polega na wspólnym wybieraniu stroju codziennie rano – ot taka babska rzecz, ale przy okazji nauka kolorów, dobierania ubrań odpowiednich do pogody i ćwiczenie poczucia estetyki 😉 Niemniej jednak na początku wyglądało to tak, że stając przed szafą i pytając, którą sukienkę chce założyć to zawsze dostawałam tą samą odpowiedź „rosa” – czyli różowy. W sumie to wcale się jej nie dziwię, bo ta pudrowo-różowa sukienka podbiła nie tylko nasze serca, ale i połowy hiszpańskiego miasteczka, w którym odpoczywaliśmy (zawsze ujmuje mnie ta bezpośredniość Hiszpanów, którzy podchodzą na ulicy i zaczynają rozmowę jakbyśmy znali się od lat).

Otwórz galerię

Dobrze, że mieliśmy jeszcze wersję niebieską tej samej sukienki, która pełniła substytut różowej, gdy ta się akurat prała – co biorąc pod uwagę lody i inne wakacyjne zjawiska następowało dość często. Jak już o tym mówimy – materiał dobrze zachowuje się w praniu – nie zmienia koloru, nie kurczy się. Wiadomo, że tego typu sukienki bez prasowania nie założymy – ale na szczęście robi się to łatwo i szybko – viva materiał i krój sukienki ;)! To co może się przytrafić przy użytkowaniu to lekkie zaciągnięcia materiału – to już wszystko zależy od tego jak się z nią obchodzimy. Jula sukienek nie oszczędzała – prowadziła swój normalny tryb życia 😉

Otwórz galerię

I jeszcze należą się Wam dwa słowa na temat czerwonej Florence, która mnie osobiście zachwyciła zarówno odcieniem czerwieni jak i fasonem – ciekawe rozwiązanie na plecach, wykończenie dołu falbaną, która przepięknie „pracuje” na wietrze. Jak się okazało (niestety już po wakacjach :/) ten model występuje również w wersji dla Mamy – mam nadzieję, że co się odwlecze to nie uciecze i dopadnę ją w najbliższe wakacje.

Otwórz galerię
Pierwszy dzień „szkoły”

Od września rozpoczęłyśmy naszą żłobkową przygodę – wcześniej sporo Julce opowiadałam na ten temat i tłumaczyłam, że rodzice chodzą do pracy, część dzieci do szkoły, część do przedszkola, a część do żłobka. Pierwszy dzień to oczywiście adaptacja i krótki pobyt razem z mamą, więc to była fajna okazja, żeby „wystroić” się jak starsze dzieci na początek roku szkolnego – padło na szarą kratkę czyli sukienkę Klara. Sama nie wiedziałam, że to się tak fajnie sprawdzi – mijając inne dzieci Julka mówiła „Julia też elegancka, zaczynamy żłobek” 🙂 Ech, żeby pozostałe żłobkowe dni były tak przyjemne… (ale to już inna historia).

Otwórz galerię

Ten model daje sporo fajnych możliwości stylizacyjnych – bo i takie bardziej sportowe z trampkami, eleganckie z balerinami i te zupełnie jesienne z kaloszami 😉 Podobnie jak w przypadku pozostałych sukienek krój jest luźny, nie krępuje ruchów – matko jak ja w dzieciństwie nie cierpiałam ubrań, które nie pozwalały mi się ruszać 😛

Aaa zapomniałabym – nasza redakcyjna specjalistka od sukienek Matylda (spodni nie uznaje) zaaprobowała nasz wybór  – skąd to wiemy? Również jest dumną posiadaczką modelu Klara co zaowocowało tym, że teraz gdy dziewczynki wiedzą, że się spotkają koniecznie muszą obie mieć tę samą sukienkę… Och jak bardzo nie wiedzą, że w dorosłym życiu będą tego unikać jak ognia 😉

Otwórz galerię
Słonko nie świeci, zimno jest

W jeden z wrześniowych dni stojąc przed szafą Julki w poszukiwaniu ubrań na nowy dzień odbyłyśmy całkiem ciekawą rozmowę, a właściwie negocjacje. Otóż moja córa bardzo obstawała przy tym, żeby założyć swoją różową sukienkę – ale w takim zestawieniu jak latem – czyli żadnym 😉 Rozpoczęłyśmy, więc konwersację pogodową, podczas której szczęśliwie przyznała, że cytuję „słonko nie świeci, zimno jest” i dała się namówić na rajstopki, koszulkę oraz sweterek na wierzch – ku radości wszystkich okazało się, że letnie sukienki spokojnie możemy jeszcze ponosić jesienią. Dzięki temu miałyśmy już gotową stylizację na najbliższe wesele – do tego dobrałyśmy uroczy płaszczyk Rose La Mere ze 100% wełny. Mam świadomość, że zapewne założymy go tylko kilka/kilkanaście razy na „wyjścia” lub niedzielne spacery, ale i tak warto! Na resztę tematu weselnego spuszczę zasłonę milczenia – choroba zatrzymała nas w domu…

Otwórz galerię

Skupmy się lepiej na pozytywach, czyli płaszczyku. Bardzo dobrze komponuje się z sukienkami, ale nam podoba się również w bardziej casualowych stylizacjach np. z dżinsami. Materiał jest bardzo miły w dotyku i żeby taki pozostał pamiętajcie, że trzeba go bardzo delikatnie prać – ja robiłam to ręcznie. Płaszcz jest zapinany na dwa zatrzaski – co od razu sugeruje mniej więcej na jakie warunki atmosferyczne można go zakładać. Z przodu ma dwie wpuszczane kieszonki, które  posłużą np. na chusteczki. Jak zwykle marka La Mere zadbała o każdy szczegół – elegancka podszewka i przepiękne wykończenie kontrastową wypustką. Taki płaszczyk to fajne uzupełnienie jesiennej/wiosennej garderoby – gdy jako bazową wersję mamy co bardziej sportowego.

La Mere - testing kiddostyle.pl
Otwórz galerię

To czego obecnie żałuję najbardziej to, że nie trafiliśmy na La Mere gdy szukaliśmy sukienki i płaszczyka na chrzciny Julki – mają naprawdę przepiękne propozycje! Jeśli jednak to wydarzenie jeszcze przed Wami albo szukacie kreacji na roczek czy inne ważną okazję to koniecznie zajrzyjcie na www.lamere.pl – w ten weekend (18-20.10) specjalnie dla naszych czytelników na hasło „kiddostylepl” darmowa dostawa (dla zamówień powyżej 100 zł)!

Jakość  produktów ****
Design produktów *****
Pakowanie *****
Cena *****
Czas dostawy ****

instagram default popup image round
Follow Me
502k 100k 3 month ago
Share