fbpx

Od deski do deski

Pewnie większość z Was rodziców doświadczyło tego fenomenu kiedy to papier czy torebka od prezentu są zabawką ciekawszą od samej zawartości. Mózg dziecka niczym biała karta – nie skażony stereotypami, rutyną i stwierdzeniami typu „należy”, świetnie znajduje zastosowanie dla każdego przedmiotu. Dopóki sami jej nie przetestowaliśmy, to nie mogliśmy uwierzyć w fenomen deski balansującej Gakker, ale teraz wszystko stało się jasne, a postulat marki: pozwólcie dzieciom bawić się wolno nabrał nowego znaczenia. O wszystkich przeżyciach przeczytacie w poniższym artykule.

Poznajmy się

Uwielbiam ten moment kiedy kiddosy rzucają się do otwierania paczki – dzielnie walczą pięściami i czym tylko jeszcze mogą, aż w końcu skruszone przychodzą z prośbą o pomoc. Aż żałuje, że nie nagrałam ich min (szczególnie Julki) – gdy po otwarciu nie pojawiło się ani nic różowego ani pluszowego tylko właściwie nie wiadomo co 😉 Chodzili we dwójkę jak pies wokół jeża. Młody stwierdził, że może warto sprawdzić czy zmieści się do kartonu – w duchu „reuse” służył nam potem dobre parę tygodni jako domek 😉 U Julii natomiast zadziała intuicja i rozsiadła się na desce i zaczęła się bujać. Żeby nie pominąć kwestii designerskich wybraliśmy kolor Pure Wood – wersja Prime Graded (o jej przewadze w dalszej części artykułu). Więcej o samym produkcie przeczytacie również w naszym „gadżetowym” artykule.

Otwórz galerię
Bujaaa, bujaaa

Choć balansowanie to najbardziej „oczywista” funkcja deski to okazuje się, że dzieciaki są w stanie wymyślić przynajmniej kilka pozycji – stojąca dostarcza największych wrażeń, ale zarówno młodsze jak i starsze lubi być bujane na leżąco – prawie jak w kołysce. W swoich lepszych momentach siadają na deskę we dwójkę i kołyszą się razem – jednak chwile te są na tyle krótkie, że nie udało się tego uwiecznić na zdjęciu ;). Inna wersja bujania to opcja na kolanach – generalnie wszystkie świetnie rozwijają zmysł równowagi i wspierają integrację sensoryczną – wspominała nam o tym również i nasza terapeutka. A czy wiecie, że takie kołysanie działa wyciszająco na układ nerwowy?! Czasem też tam siadam 😛

Naszą wieczorną tradycją stało się czytanie książeczek siedząc razem na desce i kołysząc się lekko… Oczywiście nie obyło się bez historii mrożącej krew w żyłach… Bo nie zawsze da się wolno i spokojnie – matka zachęcona przez dziecko rozbujała „statek” całkiem porządnie i nagle widzi te małe paluszki trzymające za krawędź i deskę zbliżającą się z prędkością światła do podłogi – pierwszy odruch „NIEEEE!!!” – a drugi to moment chwały wersji GRADED, czyli tej posiadającej specjalne wcięcie, które chroni dziecięce rączki <3 Serio, twórcy pomyśleli o wszystkim!

Otwórz galerię
Jadą, jadą misie

Muszę przyznać, że byliśmy zaskoczeni, że deska wcale nie poszła szybko w odstawkę – żywotność zabawek w naszym domu to średnio 5 minut… Przyznaję, że na początku, po zabawie, chowaliśmy ją do garderoby – głównie w obawie o bezpieczeństwo (nasze dzieciaki to jednak maluchy i niestety często się między sobą przepychają) – i gdy tylko wyciągaliśmy ją po raz kolejny wywoływała falę entuzjazmu. Z czasem stała się jednak „meblem salonowym” i to ten moment, w którym zadziała się magia, bo oto dzieciaki same zaczęły wymyślać zastosowania deski – a to most dla samochodów z misiami, a to stolik do rysowania, a to ławeczka do siedzenia. Z jedną instalacją faktycznie pomogli rodzice – tworząc most, pod którym mieściliśmy się wszyscy 😉 Jednym z ciekawszych zastosowań wymyślonych przez Julkę jest wybieg modowy (widać, że dziecko „kiddostyle”) – ulubione zajęcie to wyjmowanie ciuchów z szafy, stawanie na środku deski i ich przymierzanie i prezentowanie 😀

Gakker - testing kiddostyle.pl
Otwórz galerię
Czas relaksu

Mimo, że deska balansująca raczej kojarzy się z ruchem to dzieciaki chętnie wykorzystują ją również do odpoczynku, czy to w formie leżącej-kołyskowej czy jako ławeczkę. Jak się zapewne domyślacie każdy z pluszaków również przedmiot przetestował – Julka dzielnie układała na deskę prześcieradła i kołderki 😉 To co mnie zdziwiło to pozycja wykorzystywana to oglądania telewizji – gdy deska jest jedną stroną oparta o kanapę, tworząc jakby zjeżdżalnie – Jula układa się na całą jej długość i w takiej formie korzysta z domowego kina.

Otwórz galerię
No limits

Ile może wytrzymać taka deska? Naprawdę dużo – i to pod wieloma względami 😉 Wagowo do 200 kg – nam udało się przetestować limit poniżej 100 kg: ja + 2 dzieci 😀 Generalnie balansowanie to niezła frajda również dla dorosłych – a do tego w wersji mostu świetnie pomaga na rozciągnięcie kręgosłupa (po całym dniu przy biurku fajnie się tak położyć). Deska podróżowała z nami także na działkę i testowana była w warunkach trawiasto-ziemistych – na szczęście brud się jej za bardzo nie ima 😉 A jak świetnie służy jako ławeczka do podziwiania kwiatów 😛 OK, to już wiemy, że deska wytrzymuje – a co z podłogą?! Bo faktycznie taka lampka alarmowa z tyłu głowy się zapala – no więc moi kochani podłoga ma się świetnie (mamy panele) – mimo wariackich ekscesów kiddosów i ciągania deski przez pół mieszkania. Skoro wszystko i wszyscy cali to na koniec czas omówić funkcję, która u nas robi furorę!

Otwórz galerię
Gwóźdź programu

Jak się pewnie niektórzy domyślili jest to opcja zjeżdżalni – montowanej na czym tylko się da – krześle, fotelu, kanapie, łóżku – próby były najróżniejsze – i uwierzcie mi, każde miejsce jest dobre 🙂 Prawdziwym wyzwaniem okazała się próba wejścia „pod górkę” (czyli ulubione zajęcie dzieciaków na normalnych zjeżdżalniach) – dla rodziców to zbawienie – wspięcie się na górę zajmuje dużo więcej czasu 😛 Nasze dzieciaki żądne atrakcji oczywiście wymyśliły jeszcze opcję zjazdu to basenu z piłkami, najlepiej jedno na drugie…. Co się działo potem to możecie się tylko domyślać… P.S. domowe kury również polubiły zjeżdżalnię 😛

Otwórz galerię
Atrakcja na lata

Ciekawie się obserwuje jak różne może być wykorzystanie deski w zależności od wieku dziecka – to jedna z niewielu zabawek, która posłuży dzieciom w różnym wieku i przez wiele lat. Jest tylko jeden podstawowy problem… deska jest jedna a dzieci dwójka 😉 U nas już trwają negocjacje… Julia: – Mamoooo, a jakby Javi miał swoją deskę to jedna zjeżdżalnia byłaby z fotela do basenu, a druga z basenu na podłogę… Także tego… Pozostaje mi chyba tylko cieszyć się, że nie mam większej liczby dzieci 😛 A Wy jeśli szukacie rozrywki dla swoich pociech, która jednocześnie świetnie wpłynie na ich rozwój, a Wam uwolni sporo czas to wierzcie mi – Gakker jest wart każdej wydanej złotówki!

Ale jeśli chcecie wydać tych złotówek trochę mniej to do niedzieli (17.05.2020) z kodem: KIDDOSTYLE kupicie deskę balasującą GAKKER 10% taniej, wskakujcie tutaj –>  www.gakker.pl

Otwórz galerię
instagram default popup image round
Follow Me
502k 100k 3 month ago
Share