Ostatnio coraz częściej w modzie dziecięcej pojawiają się „mini” wersje dorosłych fasonów, a przysłowiowe „misie-pysie” popadają w niełaskę… A może jednak jest jakiś złoty środek, aby dziecko było dzieckiem ;)? Oczywiście, że jest! Wzór na dzieciństwo jest prosty – polska marka Dear Sophie i jej cudowne printy. Te ubranka towarzyszą nam już od kilku sezonów i przechodzą prawdziwe testy bojowe, dlatego chcielibyśmy podzielić się z Wami opinią na ich temat i zarazić miłością do tych dziecięcych, a jednocześnie oryginalnych i modnych wzorów. Koniecznie rzućcie okiem dalej!
Na początku muszę przyznać, że aż dwie kolekcje upłynęły zanim pierwsze ubranka z Dear Sophie trafiły do naszej garderoby… Krążyliśmy, krążyliśmy – a jednak nie kupiliśmy… I chyba niczego tak bardzo teraz nie żałujemy jak to, że Woods Gang i Oceano nas ominęły. Czemu tak się stało? Przyczyna jest prozaiczna – przy cenie wyższej niż w sieciówkach zabrakło nam innych argumentów – rekomendacji, opinii, a także świadomości jakiej jakości są ich produkty i jak powstają. Dlaczego o tym piszemy? Bo wiemy, że wiele z Was stoi przed podobnym dylematem i często pytacie nas z czego wynika taka cena i czy produkty są tego warte. Dziś rozwiejemy wszystkie Wasze wątpliwości! A najlepszym świadectwem może być to, że my z Dear Sophie już się nie rozstajemy – a z kolekcji na kolekcję jesteśmy posiadaczami coraz większej ilości ubranek, bo wybór jest naprawdę ciężki 😉
Dawno temu w Peru
To właśnie ta kolekcja, półtora roku temu, rozpoczęła naszą wspólną przygodę. Fantazyjne printy w kaktusy i lamy podbiły nasze serca najpierw designem, a zaraz potem jakością – broniąc się na każdym kroku. Ubranka szyte są z bawełny organicznej (z małą domieszką elastanu) – są przyjemne w dotyku i bezpieczne dla dziecięcej skóry i co ważne – nie wymagają prasowania 😀 Warto zaznaczyć, że wzory powstają poprzez zadrukowanie całej tkaniny, z której następnie szyte są ubranka. Najlepiej prać je na lewej stronie, ale przyznaję, że nie zawsze o tym pamiętaliśmy, a i tak wzory do dziś wyglądają jak nowe – w tym momencie bluzę z kaktusami odziedziczył po Julii jej brat – i dalej robi furorę gdziekolwiek w niej nie wyjdziemy. Jednak naszym największym obiektem pożądania są bloomersy z pomponikami – gdyby tylko były takie duże rozmiary…
Otwórz galerięAbrakadabra to czary i magia…
Po kolorowym sezonie letnim przyszedł czas na nieco bardziej stonowaną jesień i zimę pełną magicznych stworzeń. Tym razem do testowania włączony został również Javier, który zafundował im prawdziwy chrzest bojowy – raczkowanie. I w tym przypadku faktycznie pewne szkody na kolanach zostały poczynione – natomiast jest to zjawisko jak najbardziej normalne przy tej technice nadruku. Natomiast niesamowite jest to, że materiał w żaden sposób nie ucierpiał – mimo bledszego nadruku bawełna pozostała nietknięta. Serce trochę mniej drżało przy Julce, która na szczęście chodziła już na dwóch nogach 😉 Ale czarownice też dostały za swoje – należymy raczej do tych osób, które nie dzielą ubrań na żłobkowe i wyjściowe – dziecko jeśli coś mu się podoba chodzi w tym wszędzie. A zatem chrzest barszczem, poprawiony kisielem i owocami i okraszone farbą… i markerem – przy użyciu odpowiednich środków sprało się wszystko – a czarownice zostały 🙂
Otwórz galerięMieszkańcy Maroko
Prawdziwym „dramatem” było dla nas pojawienie się najnowszej kolekcji – osiołkowi w żłoby dano… i to dosłownie 🙂 Wśród printów znalazły się właśnie m.in. osiołki, strusie, węże oraz oryginalny wzór geometryczny, która ma swoje źródło w początkach marki. Wybór dla Julki był o tyle prosty, że jestem w fazie albo róż albo nic – na szczęście róż Marakeszu rozkochał w sobie naszą modnisię, co więcej dała się przekonać na sukienkę ecru w leopardy – koronny argument: stylówka matchy-matchy z bratem 🙂 W tym miejscu warto wspomnieć, że większość wzorów jest uniseksowa i mogą je nosić z powodzeniem chłopcy i dziewczynki, a ze względu na świetną jakość ubranek mogą one przechodzić po kolei na członków rodzeństwa. W tej kolekcji również nie oparliśmy się urokowi bloomersów… Obecnie korzystamy z uroków lata i testujemy letnie produkty, ale z jesienią z pewnością powrócimy do „długich” outfitów – to kolejna zalety tych ubranek – podwójne rozmiary, fason i sposób szycia sprawiają, że np. bluzy z powodzeniem można nosić 2-3 sezony – najpierw lekko oversize, potem bardziej dopasowane.
Otwórz galerięWzór na dzieciństwo
Wracając do tytułowego zagadnienia – pozwólmy dzieciom być dziećmi – uczmy ich estetyki, ale dajmy też radość. Wzory od Dear Sophie są tego kwintesencją – naprawdę miło się patrzy jak dziecko uśmiecha się do swoich ubranek, albo nazywa po kolei każde zwierzątko, które się na nich znajduje. Jeśli cenicie sobie najwyższą jakość (bawełna organiczna z certyfikatem GOTS) oraz trwałość ubranek to ta marka jest dla Was. To co nas dodatkowo ujęło to prokliencka postawa – Dear Sophie to marka, które regularnie udziela się na Facebookowej grupie reagując na prośby, sugestie i problemy klientów. Bo nikt nie jest doskonały, grunt to umieć odpowiednio zareagować w każdej sytuacji. A jak już mówimy o życzeniach klientów… to nie wiem czy wiecie, ale ostatnio w sprzedaży pojawiły się bluzy dla dorosłych… to my to tak tu tylko zostawiamy 😉
Otwórz galerię